Szef Fedu, Ben Bernanke, stanął przed Senatem Stanów Zjednoczonych, broniąc swojej posady – prezesa najpotężniejszego banku centralnego na świecie. Było to najostrzejsze przesłuchanie w Senacie, jakie dotąd widziałem. Prawie współczułem Benowi Bernanke, gdy patrzyłem, jak się tłumaczył.
Wierzę, że to dobry człowiek, ale niestety, jako wykładowca na Princeton University, nie ma dostatecznego doświadczenia i jest oderwany od rzeczywistości. Aby utrzymać stanowisko, nie może mówić prawdy. Pływa po niespokojnych wodach, w których roi się od rekinów z Wall Street i z Waszyngtonu, broniąc najpotężniejszych ludzi na świecie, grupy, którą ja określam jako spisek bogatych.
W mojej książce – tak właśnie zatytułowanej – napisałem, że idea powołania banku centralnego spotkała się ze sprzeciwem amerykańskich ojców założycieli, między innymi prezydenta George’a Washingtona i Thomasa Jeffersona. Ponad 200 lat temu Jefferson powiedział:
Jeżeli obywatele Ameryki pozwolą na to, by prywatne banki (Fed) kontrolowały emisję ich środka płatniczego, najpierw poprzez inflację, a potem – deflację, to banki i firmy, które przy nich powstaną, pozbawią obywateli dobrobytu, a ich dzieci pewnego dnia obudzą się bez dachu nad głową na kontynencie podbitym niegdyś przez ich ojców.
Jak przewidział Jefferson, podczas obecnego kryzysu doświadczyliśmy już inflacji, spadków na giełdzie oraz na rynku mieszkaniowym, a teraz mamy do czynienia z deflacją. Dzisiaj, po tym, jak gospodarka się załamała, bogaci stają się jeszcze bogatsi, pomimo że w Stanach Zjednoczonych rośnie bezrobocie i wzrasta liczba bezdomnych.
Na pierwszej stronie niedzielnego wydania New York Timesa widnieje nagłówek: Food Stamp Use Soars, and Stigma Fades (Gwałtownie wzrasta liczba osób korzystających z bonów żywnościowych, a związane z tym piętno nie ma już znaczenia). Artykuł ten podnosi następujące kwestie:
1. Gdy liczba osób korzystających z bonów żywnościowych jest na rekordowo wysokim poziomie i z miesiąca na miesiąc rośnie, program, niegdyś uznany za nieudany projekt pomocy społecznej, dziś karmi jednego na ośmiu Amerykanów i jedno na czworo dzieci.
2. Od borykających się z trudnościami finansowymi miejscowości wypoczynkowych na archipelagu Florida Keys po wioski na Alasce położone na wybrzeżu Morza Beringa – do programu [bonów żywnościowych] przystępuje teraz około 20 tysięcy osób dziennie.
3. Chociaż wykorzystanie [bonów żywnościowych] jest największe na obszarach mocno opanowanych przez biedę, to wzrost liczby zainteresowanych jest szczególnie szybki w niegdyś bogatych częściach kraju, które ucierpiały po pęknięciu bańki na rynku nieruchomości. W ponad pięćdziesięciu małych hrabstwach i w dwunastu większych liczba osób na zasiłku w ciągu ostatnich 2 lat się podwoiła. W innych 205 hrabstwach liczba ta wzrosła przynajmniej o dwie trzecie. Miejsca o rosnącej liczbie osób korzystających z zasiłku to między innymi gęsto zaludnione hrabstwo Riverside w Kalifornii, duża część metropolii Phoenix i Las Vegas, obszar zamożnych przedmieść Atlanty oraz 150-milowy obszar południowo-zachodniej części Florydy od Bradenton do Everglades.
4. Przywrócenie tego programu zostało ukoronowane w zeszłym roku zmianą nazwy na bardziej optymistyczną. To, co ludzie nadal nazywają bonami żywnościowymi, formalnie rzecz biorąc, nazywa się Supplemental Nutrition Assistance Program (SNAP, ang. program pomocy w dożywianiu).
5. Obecnie prawie 12% Amerykanów otrzymuje pomoc – 28% Afroamerykanów, 15% Latynosów i 8% białych. Świadczenia wynoszą średnio około 130 dolarów miesięcznie na każdą osobę w gospodarstwie domowym.
6. Szczególnie wysoki procent osób korzystających z tego programu stanowią dzieci. Jedna trzecia dzieci w Luizjanie, Missouri i Tennessee otrzymuje pomoc żywnościową. W Bronksie odsetek ten wynosi 46%. W East Carroll Parish w stanie Luizjana trzy czwarte dzieci otrzymuje bony żywnościowe.
Szef Fedu Ben Bernanke w związku z reakcjami na kryzys finansowy przyznał w Senacie Stanów Zjednoczonych, że:
1. Popełniono wiele błędów.
2. Nie spodziewałem się kryzysu tych rozmiarów i tak poważnego w skutkach.
3. W pewnych aspektach ochrony konsumentów [Fed] działał wolno.
Gdy piszę te słowa, siedzę w moim domu na stokach Diamod Head przy słynnej plaży Waikiki na Hawajach. Mój dom, który jest położony nad samym oceanem, znajduje się w regionie zwanym Gold Coast (ang. Złote Wybrzeże). W dzieciństwie bawiłem się na tutejszych plażach i cieszę się, że dziś mogę tu mieszkać.
Pomimo mojego szczęścia ze smutkiem i ubolewaniem patrzę, jak przybywa namiotów ludzi bezdomnych, którzy żyją w parku w pobliżu słynnej plaży Waikiki.
Oczywiście cały czas trwa walka pomiędzy bezdomnymi i policją. Honolulu nazwano najokrutniejszym miastem w Ameryce pod względem polityki wobec bezdomnych. Nawet rozumiem dlaczego. Gdybym był bezdomnym, plaża Waikiki byłaby dla mnie świetnym miejscem do rozbicia namiotu i pobierania bonów żywnościowych. Potrafię też zrozumieć, dlaczego właściciele biznesów nie chcą, by turyści, którzy płacą duże pieniądze za pokoje w hotelach i swój kawałek plaży w raju, mieszkali w pobliżu namiotów bezdomnych.
Wraz ze wzrostem liczby bezdomnych rośnie przestępczość. Lokalna gazeta Honolulu Advertiser opublikowała obszerny artykuł opisujący wzrost sprzedaży broni w ostatnim czasie. W artykule czytamy, że w ostatnich 9 miesiącach liczba wniosków o pozwolenie na broń wzrosła o 37%.
Z wiadomości dowiadujemy się też, że nauczyciele są wysyłani na urlopy, a dzieci nie chodzą do szkoły z powodu braku pieniędzy. Bogaci stają się bogatsi, a szkoły, nauczyciele i dzieci tracą.
Podczas przesłuchania szefa Fedu w Senacie pojawił się jeden promyk nadziei. Senator Richard Shelby, republikanin zajmujący ważne stanowisko w Senackiej Komisji Bankowej, powiedział: Przez wiele lat darzyłem Fed dużym szacunkiem… Teraz obawiam się jednak, że nasze zaufanie było źle ulokowane.
Inny senator, Jim Bunning, odwołując się do świetnej książki Edwarda Griffina na temat Fedu – The Creature from Jekyll Island, powiedział: Fed za pańskiej kadencji stał się potworem z Jekyll Island.
Chociaż wątpię, by miały nastąpić jakieś duże zmiany, cieszę się, że presja wywierana na Fed oraz świadomość poczynań tej organizacji rosną.
Ameryka staje się coraz słabsza, podczas gdy Bernanke staje przed Senatem i odmawia rządowi prawa do przeprowadzenia audytu Fedu. Rząd przeprowadza kontrole u zwykłych obywateli, takich jak Ty czy ja. Dlaczego nie może skontrolować Fedu? Jak możemy mówić o uczciwości, jeżeli nie ma przejrzystości. Co Fed ukrywa? Czego nie chce pokazać Amerykanom? Czy nasi przywódcy naprawdę tak niewiele mogą? Jak potężne są międzynarodowe banki i korporacje? Co my możemy zrobić?
Możliwe, że Ty czy ja nigdy nie będziemy bezdomni ani nie będziemy potrzebowali bonów żywnościowych. Ale spiskowcy i ich przedstawiciel Ben Bernanke okradają nas wszystkich. Fed kradnie nie tylko nasze pieniądze, ale nasze dusze, gdy my stoimy bezczynnie, zgadzając się, aby Senat pozwalał Fedowi robić to, co dziś robi z obywatelami Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza z młodymi ludźmi, którzy mają mniej szczęścia.
Powtarzam słowa Jeffersona, bo warto je powtórzyć:
Jeżeli obywatele Ameryki pozwolą na to, by prywatne banki (Fed) kontrolowały emisję ich środka płatniczego, najpierw poprzez inflację, a potem – deflację, to banki i firmy, które przy nich powstaną, pozbawią obywateli dobrobytu, a ich dzieci pewnego dnia obudzą się bez dachu nad głową na kontynencie podbitym niegdyś przez ich ojców.
Jestem pewny, że Fed będzie dalej drukował fałszywe pieniądze, co doprowadzi do wzrostu podatków, zadłużenia, inflacji, biedy i liczby ludzi bezdomnych.