Jak szkoły tłumią ducha przedsiębiorczości i jak możesz go wskrzesić w swoich dzieciach
Gdy byłem chłopcem, wiedziałem, że chcę być bogaty. Jak większość chłopców, wciąż myślałem o tym, jak zdobyć pieniądze. Na szczęście znałem bogatego ojca, który był ojcem mojego najlepszego przyjaciela. Był on moim mentorem, nauczył mnie jak powinienem myśleć o pieniądzach, biznesie i inwestowaniu.
Bogaty ojciec był właścicielem sklepu na Hawajach położonego w dobrej lokalizacji. W dzieciństwie z jego synem Mikiem pracowaliśmy w tym sklepie. Pamiętam jak narzekaliśmy na ciężką pracę i niskie zarobki.
Różnica między bogatymi i biednymi
Bogaty ojciec mawiał: Biedni ludzie narzekają na zarobki i ciężką pracę. Bogaci podejmują działanie, aby rozwiązać ten problem.
Bogaty ojciec uczył nas, że podstawą bogacenia się jest przejęcie kontroli nad naszą przyszłością finansową, zamiast oczekiwać tego od swojego szefa lub firmy, dla której pracujemy. Uczył nas też, że bogaci ludzie wykazują postawę proaktywną w odniesieniu do napotykanych problemów: zamiast narzekać, znajdują rozwiązania.
Razem z Mikiem podjęliśmy pracę, aby znaleźć remedium na ciężką pracę i niską płacę.
Druga strona medalu
Sklep, w którym pracowaliśmy, sprzedawał komiksy. Zauważyłem, że przedstawiciel, który je przywoził, pozbywał się starych komiksów.
- Co pan robi z nieaktualnymi numerami? – spytałem.
- Odrywam okładkę i resztę wyrzucam – odpowiedział.
- Dlaczego odrywa pan okładkę? Byłem zszokowany, że ktoś może robić takie rzeczy z komiksami.
- Upewniam się, że nikt ich już nie sprzeda, jeśli je znajdzie.
Zrozumiałem jego wyjaśnienie, ale pomyślałem też, że gdy okładka jest już oddarta, nie trzeba ich wyrzucać. Komiksy wciąż nadawały się do czytania, ale nikt już nie mógł ich sprzedać.
Dostrzegłem okazję na biznes.
- Czy po usunięciu okładek mógłbym dostać te komiksy? – spytałem.
- Oczywiście, weź je sobie – odpowiedział.
Dostrzeganie szerszej perspektywy
Po jakimś czasie mieliśmy z Mikiem całkiem sporą bibliotekę komiksów i zdecydowaliśmy się otworzyć czytelnię. Pobieraliśmy od dzieci 25 centów za godzinę czytania i każde dziecko mogło przeczytać tyle komiksów, ile zdołało. Wkrótce w ciągu jednego dnia zarabialiśmy więcej niż moglibyśmy zarobić za tygodniową ciężką pracę w sklepie.
Mojemu biednemu ojcu nie podobało się to, co robiliśmy.
– Te komiksy nie są wasze, więc nie powinniście na nich zarabiać – powiedział.
– Powinniście zarabiać uczciwą pracą w sklepie. To dobra praca.
Z kolei bogaty ojciec pochwalił nas za naszą pomysłowość.
– Znaleźliście sposób na wygenerowanie pieniędzy z niczego. Właśnie tak postępują najbogatsi ludzie na świecie.
Prawda jest taka, że nie złamaliśmy żadnych zasad, pobierając opłatę za wstęp do czytelni. Komiksy należały do nas i tylko pozwalaliśmy czytać je innym dzieciom. Dochowaliśmy umowy z dostarczycielem komiksów, a to, co robiliśmy było efektem innego postrzegania zdarzeń. Widzieliśmy to inaczej niż większość ludzi.
Szkoły tworzą dobrych, mało znaczących pracowników
Szkoły uczą dzieci myślenia, jakie reprezentował mój ojciec: nie ryzykuj, nie idź na skróty, nie wychylaj się.
Przypominanie dzieciom, że jeśli nie zdobędą dobrych stopni to nie znajdą dobrej pracy jest celowe. Dzieci mają zapamiętać, że życie to ciężka praca i tylko dzięki niej mogą oczekiwać jakiejś nagrody. Szkoły założono po to, by z dzieci tworzyć świetnych pracowników, a nie przedsiębiorców.
Dzieci uczy się przestrzegania ściśle określonego schematu. Mają wykonywać dodatkową pracę w swoim wolnym czasie, nie przeciwstawiać się władzy czy ustalonemu porządkowi. W szkole uczy się pracy samodzielnej, a współpracę nazywa się oszukiwaniem. Dzieci wiedzą, że te, które będą trzymały się tych zasad, otrzymają najlepsze stopnie.
Bogaci uczą swoje dzieci czegoś innego
Kim i ja nie mamy dzieci, ale mamy wielu znajomych, którzy je mają. Są bardzo bogaci i odnoszą wiele sukcesów. Mimo że ich dzieci chodzą do tych samych szkół, co inne, zauważam, że kierują się innymi wartościami. Ich myślenie wspiera przedsiębiorczość i nie boją się zadawać pytań podważających ogólnie uznane zasady. Na przykład dzieci jednych znajomych spędziły wakacje na zbieraniu zagubionych piłek na polu golfowym, oczyszczaniu ich i odsprzedawaniu graczom. Zarobiły o wiele więcej pieniędzy niż otrzymałyby za zwyczajową wakacyjną pracę w McDonaldzie.
Dzieci tych znajomych są inne, gdyż ich rodzice bardzo mocno się starają, ucząc je w domu tego, co zaprzecza nauce pobieranej w szkole. Uczą je na temat pieniędzy, prowadzenia biznesu i inwestowania.
Jednak co najważniejsze, zamiast zniechęcać dzieci z powodu ich nieraz szalonych pomysłów na zarobienie pieniędzy, rodzice zachęcają je do poszukiwania takich pomysłów i popełniania błędów, ale także do cieszenia się odniesionymi sukcesami. Każdy powinien mieć tyle szczęścia na swojej drodze rozwoju.
Edukację swoich dzieci weź w swoje ręce
Tym artykułem pragnę zachęcić Cię do robienia tego samego ze swoimi dziećmi. Często nie zauważamy, że bezwiednie ograniczamy potencjał dzieci i ich ducha przedsiębiorczości. Wymuszamy na nich oczekiwania szkoły, które wysłuchują codziennie, aby stały się mało znaczącymi, posłusznymi pracownikami. Często wcale tak nie myślimy, ale takie zachowanie jest łatwiejsze.
Nasze działanie wymaga czujności i celowości, by być pewnym, że wpajamy dzieciom inny sposób na życie, niż ten, jaki wymusza na nich szkoła. Powinniśmy zachęcać dzieci, by poszukiwały sposobu na generowanie pieniędzy z niczego, by potrafiły sprawić, aby to pieniądze pracowały dla nich. Wszystko zależy od Ciebie, bo jeśli nie Ty zachęcisz swoje dzieci do nieograniczonego myślenia, to któż może to zrobić? Większość dzieci nie ma tyle szczęścia, co ja miałem, dzięki możliwości uczenia się od bogatego ojca.