Opieranie się czemukolwiek jest wynikiem Twojego działania. Jeśli postrzeganie własnej wartości maleje, nie masz dość motywacji do pokonania tego oporu.
Wydaje się, że na Twojej drodze do marzeń zawsze pojawia się jakaś tajemnicza przeszkoda. Dzieje się tak, bo to, co staje Ci na drodze – sprzątanie albo telefony – ma dla Ciebie w danym momencie większą wartość niż książka, którą chcesz napisać. Pomyśl o tym przez moment. Wykonanie tych paru telefonów ma dla Ciebie większą wartość niż książka, która mogłaby zmienić życie tysięcy osób. Czy to nie jest śmieszne?
Jak wiele jest takich spraw, którym pozwalasz wejść sobie w drogę? A przecież sprzeciw, który wskutek tego w Tobie powstaje, nie pozwala Ci stać się tym, kim masz być. Zwróć uwagę, że Twój wewnętrzny głos wmawia Ci, że telefonowanie lub sprzątanie w szafie jest ważniejsze niż to, żebyś usiadł i zaczął pisać swoją książkę, ważniejsze niż bycie tym, kim jest Ci pisane być.
Kiedy dokładnie przeanalizujesz własne odkładanie spraw na później, zapewne uświadomisz sobie, że Twój wewnętrzny głos najgorzej wpływa na Twoją pewność siebie. Prawdą jest, a pracowałem już z tysiącami osób – zarówno ze sprzedawcami, jak i z przywódcami – że kwestia skuteczności działania bardzo często sprowadza się do pewności siebie.
Im częściej pozwalasz wewnętrznemu głosowi na odsuwanie spraw na później i usprawiedliwiasz nicnierobienie, tym bardziej słabnie Twoja pewność siebie podczas planowania większych zadań, które powinieneś wykonać.
Jeśli jesteś niezbyt pewny siebie, sprzeciw będzie się w Tobie umacniał i nigdy nie uda Ci się zrealizować tego, co sobie zaplanowałeś, ani stać się tym, kim chciałbyś być!
Widziałem wielu ludzi, którym nie udało się wykorzystać całego własnego potencjału, ponieważ zbyt dużo czasu tracili na przezwyciężanie sprzeciwu. Podczas jednego z moich seminariów podeszła do mnie pewna kobieta i powiedziała: Od dawna mam pomysł na ciekawą książkę. Zapytałem ją, dlaczego jej jeszcze nie napisała, a ona na to: Cóż, miałam już dużo świetnych pomysłów, ale jakoś nigdy nie udaje mi się ich zrealizować. Spytałem ją wówczas: To jak masz zamiar zrealizować ten pomysł? Zaplanujesz dokładnie swój czas? Spiszesz listę priorytetów?
Wydawało się, że nic nie jest w stanie jej pomóc, dopóki nie zaczęliśmy rozmawiać o samoocenie: Sprzeciw często pojawia się u osób, które nie doceniają samych siebie. Kiedy mu się poddajesz, pomniejszasz wartość naturalnego daru, który masz do zaofiarowania. Przyszłaś tu, żeby się nim podzielić, ale wszystko inne okazuje się od tego ważniejsze. To dlatego wciąż nie potrafisz się zabrać za wykonanie swojego zadania. I dlatego odczuwasz frustrację.
Prawda uderzyła ją prosto w oczy. W ciągu czterech miesięcy napisała swoją książkę. Jeśli już teraz czujesz się sfrustrowany z tego powodu, że nie udaje Ci się wykorzystać własnego potencjału, to pomyśl, jak się będziesz czuł, kiedy skończysz pięćdziesiąt, sześćdziesiąt, siedemdziesiąt, a nawet osiemdziesiąt lat, myśląc o sobie: Jak to się stało, że nigdy tego nie zrobiłem? Powinienem był to zrobić. Teraz jest za późno i nie dam już rady. (Inna sprawa, że nigdy nie jest za późno).
Powtarzanie powoduje warunkowanie. Jeśli regularnie spędzasz zbyt dużo czasu w biurze, zbyt dużo telefonujesz, imprezujesz z kolegami, zamiast spędzić czas w domu ze swoją żoną czy partnerką, warunkujesz sprzeciw wobec budowania lepszego związku. Jak to się dzieje? Im częściej powtarzasz scenariusz spędzania czasu z kolegami w barze, tym większą wartość zyskuje to doświadczenie chwili. Staje się dla Ciebie w danym momencie bardziej wartościowe niż pielęgnowanie uczuciowej relacji z własną rodziną, której tak naprawdę pragniesz, myśląc o przyszłości. Warunkujesz samego siebie i wskutek tego przykładasz większą wagę do tych innych spraw zamiast do swoich marzeń.
Te sprawy, które stają tuż przed Tobą, są niezwykle kuszące, a Ty pozwalasz na to, aby dzisiejsza chwilowa wartość przesłoniła Ci przyszłą wartość długoterminową. Dlaczego? Ponieważ dopuszczasz do tego, aby wewnętrzny głos Cię przekonał: Zasługujesz na to teraz, a ta inna sprawa przyjdzie później; poza tym… pewnie i tak nie dasz rady tego zrealizować.
Spróbuję to ująć inaczej. Fred, założyciel kilku amerykańskich firm pomagających w odchudzaniu, opowiedział świetną historię, która się z tym wiąże. Na początku swojej działalności spotkał kobietę, której zdrowie było mocno nadszarpnięte z powodu otyłości. Próbował jej sprzedać program odchudzania, który obejmował prosty jadłospis zgodny z zasadami właściwego odżywiania, zestaw ćwiczeń i kilka rad dotyczących zdrowego trybu życia. Nawet laik widział, że życie tej kobiety było zagrożone, jeśli nie zacznie działać!
Mimo to ona twierdziła, że nie stać jej na wydatek 450 dolarów miesięcznie. Mówiła, że program jest zbyt drogi. Fred westchnął i spojrzał przez okno. Wskazał kobiecie nowiutkiego Mercedesa, który stał tuż przed jej domem.
Fred zapytał: Chciałabyś mieć taki samochód? Kobieta uśmiechnęła się szeroko i powiedziała: Oczywiście, ale… Fred jej przerwał. Zapytał ją, na ile wyceniała wartość tego samochodu. Powiedziała, że na 80–90 tysięcy dolarów. Trafiła. Fred ciągnął: A gdybym ci powiedział, że możesz go mieć za 6 tysięcy dolarów, kupiłabyś go? Zaśmiała się i odpowiedziała: Natychmiast! Twarz Freda spoważniała, spojrzał jej prosto w oczy i powiedział: Zapłaciłabyś natychmiast 6 tysięcy dolarów, żeby móc jeździć tym przepięknym Mercedesem, ale nie zapłacisz 450 dolarów, żeby odzyskać swoje życie. Właśnie to chcesz mi powiedzieć?
Oczywiście kobieta kupiła od niego program i wróciła do formy, a Fred stworzył wspaniały biznes i dla siebie wypracował ogromne bogactwo. Fred wiedział bardzo dobrze, że ludzie najczęściej patrzą na siebie i swoją przyszłość jak na coś mniej wartościowego niż to, co mogą mieć w danej chwili. Natychmiastowe zaspokojenie aktualnych potrzeb sprawia, że w tym momencie myślisz o sobie dobrze.
Wyobraź sobie, że stawiam przed Tobą torbę, w której znajduje się 10 tysięcy dolarów w gotówce, i mówię, że możesz to teraz wziąć albo za pół roku dam Ci 15 tysięcy dolarów, jeżeli będziesz trenował pięć razy w tygodniu po godzinie i przejdziesz na zdrową dietę. Co byś wybrał? Suma 10 tysięcy kusi i większość ludzi wybrałaby te szybkie pieniądze zamiast większej kwoty – i zdrowia do tego. Dlaczego?
Jeśli masz niską samoocenę, zrobisz wszystko, aby w danym momencie poczuć się lepiej. To tak tworzą się blokady i sprzeciw. Ja też miałbym trudny wybór. Może nawet zdecydowałbym się na te 10 tysięcy. Dlaczego? Ponieważ wtedy natychmiast poczułbym się dobrze. Ale jeśli jest mi ze sobą dobrze, powiem: Nie, wybieram 15 tysięcy, bo wolę zyskać 10 lat życia. Potrzeba bardzo wysokiej samooceny, aby zrobić coś takiego.
Nie mówię tu, że jeśli nie masz wspaniałej samooceny, masz nie po kolei w głowie. Jeśli wyrobisz w sobie zdolność do spojrzenia na siebie z boku i w sposób obiektywny, to powiesz: Uwaga! Nie doceniam siebie! To stąd bierze się sprzeciw – i zaczynasz wygrywać. Panujesz nad swoim wewnętrznym głosem, przeciwstawiając się temu, co stoi pomiędzy Tobą i Twoimi celami a życiem, o którym marzysz.