Kiedy byłem małym chłopcem, miałem okazję obserwować dwa odmienne podejścia do pieniędzy, ponieważ miało na mnie wpływ dwóch ojców – bogaty i biedny. Mój wykształcony biedny ojciec był urzędnikiem państwowym. Jako kurator szkolny okręgu Hawaje zarabiał całkiem niezłe pieniądze. Miał ubezpieczenie zdrowotne oraz zapewnioną emeryturę. I chociaż posiadał dobrą pracę, nie rozumiał mechanizmów, jakimi rządzą się pieniądze. Dlatego przez całe życie miał kłopoty finansowe.
Bogaty ojciec prowadził firmę i dobrze orientował się w sferze finansów. Latami inwestował i budował imperium, w którego skład wchodziły zarówno lokalne sklepy, jak i duże hotele. Nie miał tradycyjnej pracy i doskonale rozumiał kwestie związane z pieniędzmi. W rezultacie bardzo się wzbogacił i nie musiał martwić się, jak związać koniec z końcem.
Uczył swojego syna Mike’a i mnie, w jaki sposób postrzegać pieniądze i posługiwać się nimi, by zdobyć majątek. Dawał nam serie lekcji, a pierwsza z nich brzmiała: Bogaci nie pracują dla pieniędzy.
Bogaty ojciec mawiał: Głównymi przyczynami biedy są strach i ignorancja
Rozumiał przez to, że większość ludzi tak bardzo boi się braku pieniędzy, że robią wszystko, żeby je zdobyć. Zwykle oznacza to, że wykonują pracę, której nie lubią, pracują dla ludzi, których nie lubią i za pieniądze, które ich nie zadowalają.
Ludzie pragną kupować luksusowe rzeczy, ale nie znają innej drogi do zdobycia tych rzeczy, niż praca za więcej i więcej pieniędzy. Im więcej zarabiają, tym więcej wydają i tym samym jeszcze więcej muszą zarabiać.
To błędne koło Bogaty ojciec nazywał wyścigiem szczurów
Ponieważ ludzie przyzwyczaili się, że mają coraz więcej fajnych rzeczy, coraz bardziej obawiają się utraty tego wszystkiego. Dlatego pracują coraz ciężej, żeby zadowolić swoich przełożonych i zachować stanowiska. W rezultacie stają się coraz bardziej nieszczęśliwi.
Niektórzy z nich tracą pozytywną energię. Inni ponoszą porażkę w walce z rzeczywistością, bo pracują ciężko i nie zarabiają wystarczająco dużo, by wieść godne życie. Żyją w biedzie, ponieważ nie rozumieją znaczenia pieniędzy oraz nie wiedzą, jak sprawić, żeby to one pracowały dla nich.
Kiedy z Mikem – synem Bogatego ojca – byliśmy jeszcze chłopcami, Bogaty ojciec chciał dać nam cenną lekcję dotyczącą pieniędzy. Polegała ona na tym, że w każdą sobotę pracowaliśmy przez 3 godziny w jednym z jego sklepów. Nasza praca była prosta, ale nieco idiotyczna. Musieliśmy wycierać kurze z półek, bo za każdym razem, kiedy przez parking przejeżdżał samochód, tumany kurzu wlatywały przez drzwi, które były otwarte, bo w sklepie było zbyt gorąco i nie było klimatyzacji.
Za tę pracę dostawaliśmy po 30 centów każdy, co wtedy stanowiło dość sporą kwotę. Bogaty ojciec również obiecał nam, że nauczy nas jak zdobywać bogactwo. Na koniec każdej zmiany przeznaczałem swoje pieniądze na komiksy i szedłem do domu zastanawiając się, kiedy Bogaty ojciec nauczy mnie sztuki bogacenia się.
Minęło kilka tygodni, a on wciąż nie spełnił swojej obietnicy. W końcu, gotów byłem zrezygnować. Zbyt mało zarabiałem, jak na tak ciężką pracę. Uważałem, że gra nie była warta zachodu. Właśnie wtedy w końcu dostałem pierwszą lekcję na temat pieniędzy.
Chcę cię nauczyć, jaka jest moc pieniędzy – powiedział Bogaty ojciec
Tłumaczył nam, że nasze pragnienie większej ilości pieniędzy oślepiało nas. Zamiast dostrzegać nadarzające się okazje, pozwoliliśmy żeby brak pieniędzy ograniczył nasze myślenie. Jedyną opcją jaką dostrzegaliśmy było poproszenie go o podwyżkę. Pracowaliśmy dla pieniędzy.
Po czym wyjaśnił nam, że on nie pracuje dla pieniędzy, ale robi to, co lubi i pieniądze pracują dla niego. Otworzyło to nam oczy.
Po tej lekcji o finansach, Mike i ja zaczęliśmy zastanawiać się, jak obaj moglibyśmy sprawić, żeby pieniądze pracowały również dla nas. Okazało się, że przez cały czas gdy pracowaliśmy w sklepie przy odkurzaniu półek i narzekaliśmy jak mało zarabiamy, odpowiedź była tuż obok nas.
Bogaty ojciec powiedział: Im szybciej przestaniecie pracować za pieniądze, tym szybciej zaczniecie zauważać rzeczy, których inni ludzie nigdy nie dostrzegają.
Po tej lekcji, Mike i ja pracowaliśmy w tym sklepie jeszcze przez kilka tygodni i zauważyliśmy, że kierowniczka sklepu zabierała stare komiksy, przecinała okładkę na pół i oddawała ją dystrybutorowi. To nasunęło nam pomysł.
Kiedy dystrybutor przyjechał, żeby odebrać stare komiksy, zapytaliśmy go, czy moglibyśmy je wziąć. Ponieważ pracowaliśmy w sklepie, wyraził zgodę pod warunkiem, że nie będziemy ich odsprzedawać.
Wykorzystując tę okazję, nie sprzedaliśmy ich – ale w zamian zaczęliśmy je wypożyczać. Do tego celu przeznaczyliśmy wolne pomieszczenie w piwnicy Mike’a, gdzie ułożyliśmy setki darmowych komiksów i w każdą sobotę od 14:30 do 16:30 mieliśmy otwartą naszą bibliotekę dla dzieci z okolicy. Wstęp kosztował 10 centów za dzień, czyli tyle, ile kosztował jeden komiks. W dwie godziny, w ciągu których była otwarta biblioteka, można było przeczytać pięć do sześciu komiksów, co było atrakcyjną okazją dla czytających, zaś nam dawało spore zyski.
Interes się rozkręcił i średnio przynosił nam 9 dolarów 40 centów tygodniowo, czyli o wiele więcej niż 30 centów, które zarabialiśmy w sklepie. Ta szansa nigdy by się nie pojawiła, gdybyśmy tam nie pracowali, a Bogaty ojciec nie nauczył nas dostrzegać okazji.
Najlepszą częścią naszego przedsięwzięcia było to, że zarabialiśmy pieniądze nawet wtedy, gdy nas nie było w wypożyczalni komiksów. Nauczyliśmy się, jak sprawić, żeby to pieniądze pracowały dla nas.
Zatem pozwól, że spytam Cię, w jakim celu Ty pracujesz?